Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Czy to jest jeszcze kocia fundacja?

 

Wszyscy kochają tradycję, normy, przepisy i reguły. Zasady, regulaminy i kodeksy, religie pomagają ludziom żyć, a raczej poprawnie funkcjonować. Przeciętny Polak wie, że dziecku trzeba zapewnić wykształcenie, pomóc zdobyć dobry zawód, dobrze gdyby jeszcze zrobiło jakąś karierę... O rodziców, kiedy już są nieporadni, należy się zatroszczyć, oto są kanony bycia poprawnym obywatelem.
Generalnie życie biegnie według szablonu, mając w głowie credo "co na to ludzie powiedzą?". O pracy społecznej mówi się z lekkim zażenowaniem, nie docenia jej wartości, wymiaru i ciężaru jakościowego. Są osoby, które wręcz twierdzą, że jest to fanaberia bogatych ludzi, jakiś dziwadeł, którzy nie wiedzą co zrobić z wolnym czasem, forma egzaltacji, defekt emocjonalny.
Jeśli już rozmowa dotyczy organizacji prozwierzęcej, każdy ma w głowie wizję dotąd preferowaną - z siedzibą, sztabem pań za biurkiem, podziałem ról, hierarchią, układami, zależnościami interesów.
Mając różne doświadczenia z kontaktów z innymi organizacjami, czując się kompletnie nierozumiana, wręcz wyalienowania z racji poglądów i pomysłów na pracę społeczną, nie miałam innej możliwości na pomoc zwierzakom z ukierunkowaniem na koty, jak tylko założyć swoją fundację.
Myślałam w swej naiwności, że będę sama, bo w głowie brzmiały mi opinie spotykanych osób: Ty to masz pomysły... Długo myślałaś nad tym... Rozum Ci odjęło?! Kto Cię zrozumie, nie możesz jak inni? Znowu pod górkę się pchasz... Ty to się faktycznie nudzisz w życiu... Nawet kiedy padały te przykre dla mnie opinie, szłam swoją drogą, za najważniejsze uważałam bycie niezależną, wolną od zobowiązań dziwnych.

Nagle okazało się, że takich kobiet jest więcej. Pracują, są aktywne zawodowo, pną się po szczeblach kariery, rodzą i wychowują dzieci... Ale czegoś im brakuje, czasem popadają w rutynę, nudę, apatię, która z czasem przeradza się w depresję, aż pewnego dnia trafiają na Kocią Mamę i wtedy skorupa, w jakiej się skryły pryska bańka mydlana, wychodzą z lasu samotności, gąszczu niespełnienia, niedocenienia, wtedy kończą się opinie w stylu "co ty tam wiesz, jesteś tylko słabą istotą, nie znasz się, nie udźwigniesz, nie dasz rady".
Te słowa już nie dotyczą moich kobiet!
Dziewczyny, kobiety, młode i te starsze, uczą się pokonywać trudności, własne fobie, obciążenia, łamią schematy, bo mają wielkie oparcie w całej społeczności Kociej Mamy.
Udało mi się ocalić tę resztkę marzeń bycia dzieckiem, ochronić wrażliwość i świeżość, mimo całego zła jakie rządzi tym światem. Nie wiem czy jest on lepszy, gorszy, dokąd zmierza, to jest dla mnie nieistotne, liczy się fakt. Wokół mnie jest ogrom kobiet o podobnej psychice, wrażliwości, mamy swoją enklawę, miejsce gdzie możemy być sobą. FKM  to lepsze niż  spotkania z terapeutami, bo jedna dziewczyna wspiera drugą, dzieli się doświadczeniem, a że czynimy to z sympatii, więc efekt jest fantastyczny, nie ma lepszego leku niż dawka zrozumienia, miłości, przyjaźni, czasem wystarczy chwila rozmowy, uścisk bądź ciepły uśmiech. Takich relacji nie kupi się za żadne pieniądze.
Tu możemy płakać z rozpaczy, śmiać do upojenia z sukcesu, cieszyć z faktu, że robimy coś wyjątkowego. Wszystkie jak jeden mąż pilnujemy, bardzo pielęgnujemy tego naszego skarbujakim jest społeczność kociomamina. To już dawno nie jest stricte kocia Fundacja, tu się wszystko pomieszało: ludzie, koty, dzieci...
Mają z nami ciężko osoby pragmatyczne, analityczne, które koniecznie muszą wszystko szufladkować. Jak pracować w zespole, gdzie nie ma zebrań, regulaminów, gdzie zapłakana dziewczyna biegnie przytulić się do szefowej? Kto pojmie taką fundację?
Siła rażenia FKM przytłacza dopiero w momencie, kiedy się pojmie, że w czasie totalnej komercji, mody na karierę i sukces, jest taka fundacja, gdzie rządzi dobro, prawość i serce. Z nami się łatwo żyje i pracuje - warunek jest jeden - trzeba uszanować naszą odmienność, nauczyć się bycia z nami.
Jak powiedział ktoś kiedyś o Fundacji: "Wy wchodzicie w krew, jesteście niezbędne do życia, przy Was człowiek czuje się lepszym, sama świadomość, że są jeszcze takie osoby daje "powera", siłę, napawa entuzjazmem... jesteście niezwykłe, macie w sobie ogromną moc, wolę walki, a jednocześnie jesteście bardzo pokorne i tolerancyjne, wyrozumiałe, a jednak stanowcze, rzadko spotykana mieszanka!".
Bo to nie jest taka sobie Fundacja... z założenia miała być inna i jest!

 

Wpis: 8.09.2013