Bliżej siebie
Na tym etapie rozwoju FKM nie ma już żadnych pomyłek, niedociągnięć ani potknięć. Cała grupa działa jak dobrze nakręcony zegarek albo i dwa, bo przecież jest Filia z Piotrkowa. Mimo iż dzieli nas pewna odległość, to tak na prawdę ja jestem ogniwem, które stara się scalać obie grupy wolontariuszek i wolontariuszy i dlatego jest między nami ogromna więź, przyjaźń i sympatia. Dzięki spokojnej pracy Jaśminy i Martyny każdego dnia dołączają coraz to nowe osoby, czyli dzieje się tak, jak przewidywałam.
Pamiętam niepokój Jaśminy:
- Szefowa, co ja tu sama z Martynką zrobię? Filia upadnie!
A ja trzymałam ją wtedy za rękę, dodawałam otuchy, tłumaczyłam spokojnie:
- Pracujmy równo, dajmy ludziom szansę nas poznać, róbmy swoje, a profity zaczną się szybciej niż myślisz.
I jeździłam na zajęcia edukacyjne, przyjmowałyśmy koty, podejmowałyśmy interwencję. Filia non stop czuła wsparcie i miała moją opiekę. Kiedy zachodziła potrzeba, sama włączałam się w działanie. Na każdą wizytę zabierałam inną wolontariuszkę, żeby dziewczyny mogły się poznać osobiście, zbliżyć, zrozumieć lepiej. I tak mijały miesiące, a jeden był lepszy od drugiego.
Nadszedł czas corocznego Jarmarku, na który jesteśmy zapraszane jako Fundacja. Jaśmina zauważyła mały problem.
- Szefowa, my w piątek mamy zakończenie roku szkolnego. Kto zatem rozłoży stoisko? Szkoda żeby przepadło nam pół dnia...
- Co to za problem, nie wymyślaj, my pomożemy! Zabiorę dziewczyny z Łodzi i będziemy obecne od rana na kiermaszu. Wy dołączycie później, tylko musimy wszystko dobrze logistycznie ułożyć.
- A długo zostaniesz? - padło kolejne pytanie.
- Tyle ile będzie trzeba, piątek przeznaczam na pobyt w Piotrkowie.
- To dobrze, bo chciałam Ci przedstawić nowych wolontariuszy!
Wszystko przebiegło tego dnia wspaniale. Zaczęło się już rano, przestał padać deszcz i wyszło słońce - dobra wróżba. Dalej wszystko szło jak po sznurku, rzeczy kiermaszowe czekały w domu u Jaśminy, była też chwila na pyszną kawę i rozmowę z mamą dziewczyny. U nas tak jest, że w życie Fundacji włączają się całe rodziny, zarażamy działaniem i entuzjazmem.
Stoisko pięknie przygotowały Karolina z Asią, niebawem dołączyła wzorcowa wolontariuszka - Martynka.
A potem doznałam szoku, bo ciągle podchodziły do mnie nowe osoby i przedstawiały się: jestem Kasia... Adrian... Wiktor... Patrzyłam zdumiona:
- Jaśmina! Skąd ty masz tylu nowych ludzi w Filii?
- To skutek uboczy zajęć edukacyjnych, jakie przeprowadzałaś w Gimnazjum nr 1! Tak, tak. Ty wywarłaś pozytywne wrażenie, a efekty zbieram ja i Filia! - śmieje się radośnie moja szefowa Filii. Super! Skoro takie są skutki moich prelekcji, mogę dalej to robić.
Kolejne dwa dni Festynu w Piotrkowie przebiegły podobnie, było ciepło, świeciło słońce, młodzież pracowała z pasją, a ja i Jaśka wiemy już na 100%, że kiedy sieje się dobre ziarno, przyjdzie czas i wyśmienite plony!!!
Pracuj Filio dalej, my jesteśmy zawsze do dyspozycji i jak zajdzie konieczność pomożemy !!!
Wpis: 5.07.2013