Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

O małym kotku, co nie miał domku


W małej wiosce roczek temu
mieszkał kotek mały, Zenuś.
Jego panią była Zosia.
I choć dobra z niej gosposia
oraz bardzo pracowita
była z Zosi tej kobita,
dnia pewnego wyjechała
i o kotku zapomniała.

Bo nie miała już pieniędzy
i by nie żyć dłużej w nędzy
do miasteczka pojechała.
Tam, choć pensja była mała
Zosia się wyżywić mogła.
Nie zabrała jednak kota
i ten Zenuś sam pozostał.

A zamieszkał tam, gdzie rosła
bardzo stara, piękna sosna.
Pod nią stało pudło z drewna.
Myślał Zenuś: ”Nie potrzeba
mi luksusów i wystarczy
mi to pudło, a gdy starszy
będę to zasłużę sobie,
by zamieszkać w starej szopie.”

A mieszkały tam dwa koty.
Dużo miały więc roboty,
bo tam myszy było wiele.
Pracowały więc w niedziele
i w tygodniu, no i w święta.
Zaczął Zenuś się pałętać
niedaleko szopy starej.
I miał tę głęboką wiarę,
że te koty przyjmą jego
i zostanie ich kolegą.
Będzie im pomagał w pracy,
kiedy będzie trochę starszy.

I minęły dwa miesiące -
Zenuś odczuł jak męczące
było w pudle życie jego.
Zimno, mokro, a do tego
samotności miał już dosyć.
Poszedł zatem koty prosić,
aby mu zamieszkać dały
i z nim razem pracowały.

Ale koty zamiast tego,
aby został ich kolegą,
bardzo tak go postraszyły
i do lasu wygoniły.
A w tym lesie wiatr i deszcze,
wielka gałąź spadła jeszcze
na dodatek na Zenusia.
Bardzo ranny był i musiał
uciec jeszcze dalej, dalej,
tam, gdzie miasto i tramwaje,
autobusy, domów mnóstwo
i gdzie kocie jest ubóstwo.

Tam też to się okazało,
że obrażeń miał niemało.
Od gałęzi miał stłuczenia
i miał niechęć do jedzenia.
Siedział sobie na ulicy.
Wtem usłyszał, że ktoś krzyczy.
A ten ktoś, to był pan starszy,
co miał reumatyzm straszny.

Krzyczał z bólu...
i choć boleść jego wielka
ulitował się nad kotem
i do domu wziął go potem.
Tam opatrzył jego rany
i był bardzo zatroskany.
A po nocy rzekł „ Ten kot uroczy!
Może ja zatrzymam jego,
dobrze będzie mi z kolegą.
Nie chcę już sam mieszkać, bowiem...
tak, to właśnie teraz zrobię
i zostawię sobie kota,
będzie to życia osłoda.”

I mieszkali odtąd razem,
polubili się też z czasem.
Zenuś myszki powyganiał,
siedział dużo na kolanach
u swojego pana, który
nie miał syna, ani córy.
Dobrze było mu więc z kotem,
który się okazał potem
lekiem na chorobę jego
- reumatyzm to nic dobrego!

Bo wie dziecko prawie każde,
że na tę chorobę koty
są jak lek najlepszy, złoty.
Zatem, by mieć zdrowe wszystko
na kolana weź kocisko.
I niech się powyższe zdanie
morałem do bajki stanie.

Karolina Szewczyk