Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Kalendarze Kociej Mamy 2014


Kiedy Fundacja Kocia Mama zaczynała swoją działalność, głównym tematem poruszanym podczas spotkań burzy mózgów Rady i Zarządu, czyli narad przy kawie w jadalni Szefowej, była debata, jak by tu jeszcze pozyskać fundusze na leczenie kotów.
Wiadomo, manna z nieba nie leci, życie jest ciężkie, a organizacji prozwierzęcych na lokalnym terenie multum. W kraju wieje biedą i kryzysem, o sponsorów trudno, a mając na uwadze fakt, że FKM dopiero zaczyna działalność, darczyńców można policzyć na palcach jednej ręki.
Nie jest łatwo działać mając prawie puste konto. Nie przyciągnie się wolontariuszy, a już o interwencjach można zapomnieć. Nie ma co się mamić - pieniądze zawsze były i będą gwarantem na działanie, niezależność, skuteczność. Tylko jest jeden problem - jak je zdobyć?
 
Teraz, po latach, żadna już nie pamięta czyj to był pomysł.
Najważniejsze, że między jedną kawą, a drugą padło hasło: zróbmy swoje kalendarze!
Zapadła cisza. Popatrzyłyśmy na siebie przerażone, zdumione pomysłem... Czy damy radę, czy udźwigniemy? 
Coś mi się kołacze w głowie, że to był pomysł Emilki, ona jest równie szalona jak ja. 
Cisza się przedłuża, Emila rozgląda się nerwowo, szuka argumentów za, ale ja już zaczynam widzieć szansę...
- Dobrze kombinujesz. - mówię - Inni drukują, dlaczego my mamy być gorsze?
- Bierz Emmi kartkę, robimy plan. Drukujemy kalendarz, jest jeszcze trochę czasu, może zdążymy przez Gwiazdką!
Nie chcę pamiętać tych głosów na nie. Nawet rodzina toczyła kółka na głowie, słysząc jaki ma być nakład.
Ale my już miałyśmy marzenie, cel, już kołatały się w głowie pomysły. Kiedy Emmi przedstawiła kosztorys, usiadłam.
- Nie mam takich pieniędzy - mówię patrząc na zapisaną liczbę.
- Przestań, drukarnia poczeka z zapłatą, wynegocjowałam.
- Ładny jest kalendarz, drukujmy, ryzykujemy - i bardzo twardo patrzę na Emilkę. - Zgoda, ale jakby co będziemy stać i sprzedawać na rynku.

Asia wystawiła aukcję. 
Kosmos!!! Sprzedawały się jak świeże bułeczki. Nakład 500 sztuk rozszedł się w ciągu kilku tygodni. Byłam w szoku, ale sukces... Nawet nie wiedziałam, że mamy aż tylu kibiców, ludzi życzliwych, chcących nam pomóc. Jestem szczęśliwa, mogę spokojnie planować pracę na zimę. Wiosną jakoś to będzie. 
Ale każdy kto mnie zna, wie, że nie zatrzymam się w marzeniach.
 
W kolejnym roku były już dwa kalendarze do wyboru - ścienny i biurkowy - co kto woli.
Następny rok - nowy pomysł - doszedł Kalendarz Ambasadorski, wyjątkowy, dla darczyńców i sponsorów. Takie podziękowanie za przyjaźń, zaufanie, za serce...

Teraz corocznie drukujemy te nasze cegiełki.
 
Kiedyś był problem. Nie było ładnych zdjęć, ale nasi kociarze i tak byli wierni, kupowali je nawet, jeśli wkradł się chochlik z błędem ortograficznym czy też miesiąc miał za dużo dni... Kto się nie myli?
Dziękuję przyjaciołom za wyrozumiałość. Kalendarze to jest przecież cegiełka, a jej przesłanie jest jasne: ma pomagać w pracy i czyni to rewelacyjnie.

Rok 2013 był rokiem dziwnym, wiele dobrego i smutnego zadziało się w Fundacji. Były radości i rozczarowania, świetne interwencje i bolesne sytuacje. Tak się dzieje, kiedy organizacja działa  prężnie i z rozmachem, gdy nie ucieka się od przyjmowania trudnych przypadków, kiedy Szefowa co rusz przypomina: koty bezdomne najpierw mają nas, my o nie walczymy jako pierwsze, zanim ktoś zdecyduje się je pokochać.
 
Rok 2013 jest też wyjątkowy pod innym względem - pierwszy raz mam przyjemność zaoferować kalendarz wyjątkowy - tym razem nie ma żadnego błędu, jest piękny, ma fantastyczne zdjęcia, rewelacyjny projekt graficzny i ciekawy pomysł tematyczny - "Koty i dzieci Fundacji". Oba kalendarze - ścienny i biurkowy są mobilne, łączy je myśl grafika i kunszt fotografa, bowiem na koty i dzieci fundacyjne patrzyło oko jednego artysty.
 
Dla mnie ten kalendarz jest perełką z innego powodu - przekładając kartki widzę, jak rośnie Kocia Mama, dzieci tulące koty wyrastają w atmosferze miłości i szacunku dla futer, a kiedy teraz ich mamy przychodząna herbatkę do Kociej Mamy, co rusz mały wolontariusz prezentuje mi swoje umiejętności.
Repertuar jest różny w zależności od wieku: zaczyna się od "kici kici", poprzez www.kociamama.pl, my jesteśmy kocie mamy, bo Szefowa ma na imię Iza...

Każdy pomysł ma to do siebie, że ktoś go musi wdrożyć w życie, nadać sens i kształt. Kiedy wybrałam temat kalendarzy na rok 2014 - "Koty i Dzieci" nie wiedziałam, jak wysoko postawiłam poprzeczkę człowiekowi, który podjął się przygotowania zdjęć. Nie ma trudniejszej mieszanki do opanowania jak te dwa żywioły - koty i dzieci. Jedne zbyt małe, by współpracować z fotografem, pozować, wykonywać polecenia, a drugie niezależne, nieposłuszne z natury, ale jak widać Bogdan poradził sobie świetnie.
 
Zdjęcia są piękne, choć z pewnością te sesje nie należały do łatwych. Bogdan spędził godziny z aparatem, aby uzyskać dobre zdjęcie, wymarzone ujęcie. Mamy w pamięci te wszystkie śmieszne zabiegi, do jakich musieliśmy się uciekać, aby skupić uwagę obu istot, aby kot był w obiektywie, a mały model nie zasnął.
Starali się wszyscy. Przejęte mamy poprawiały sukienki, takie dumne, że ich pociechy będą w kalendarzu Kociej Mamy. Jak to mówi Prezesowa Ania: takie rzeczy to tylko w Kociej Mamie mogą się wydarzyć, aż strach pomyśleć co znowu wymyśli Szefowa...
 
Ale skoro są artyści, którzy chcą nam pomóc, oddać odrobinę talentu Fundacji, aby mieć swój udział w leczeniu, mają wolę, a przede wszystkim potrzebę bycia społecznym, to ja mogę tylko za tak piękny prezent podziękować. Oni to przecież robią dla kotów, nie dla pieniędzy, nie dla sławy. Doceniam każdą chwilę spędzoną z aparatem w dłoni, czas, który mógł być spożytkowany inaczej, A jednak oddany został Fundacji.
 
Waga prezentu jest ogromna, moja wdzięczność także, bo otrzymałam go od osoby nie związanej z Fundacją żadną umową wolontariacką.
Jeszcze jeden mam powód do dumy, nad kalendarzami pracowały dwie osoby, Bogdan - autor zdjęć i Magda - wolontariuszka FKM grafik i artysta plastyk oddająca swój talent na potrzeby Fundacji. Te dwie osoby wspaniale współdziałały, połączyły pomysły, umiejętności i zdolności żeby powstało coś pięknego i mamy w efekcie trzy perełki. 
 
 
Wpis: 10.09.2013